18 maja 2014

Koty ogrodowe:-)

My jesteśmy, tzn. ja i mój kolega Gutek, koty ogrodowe, no bo podwórkowe to nie mogę powiedzieć, bo do ogrodu wychodzimy sobie. Teraz coraz częściej, bo jest ciepło, choć ostatnio pada i to nam się nie podoba wcale, bo trawka mokra, ziemia też i łapki nie dość, że się moczą, to jeszcze brudzą! Ile to potem jest roboty, żeby się dobrze jęzorkiem wyczyścić. Sami wiecie przecież. Ostatnio to tak padało, lało, że jak moja mamusia człowiecza otworzyła drzwi, to ja nawet noska nie chciałem wyściubić, a fuj! Takie mokrości, brrr!
Z nieoficjalnych źródeł wiem, że moja mamusia zamówiła mi nowe szeleczki, chyba czerwone (!) i smycz taką automatyczną. Jak już je dostanę, to się pochwalę Wam, pokażę się, a co! A w tajemnicy to Wam powiem, że ja to z tych szelek umiem wychodzić cały bez ich odpinania:-) Bo wiecie, że kot to uwolni się z każdej obróżki czy szelek, bo na koty nie ma mocnych, hihi. Z ogrodowym pozdrowieniem,

Gagarin